Michał Felińczak przeszedł 660 kilometrów z Poznania na Mazury, do Republiki Ściborskiej. Szedł całkowicie sam. Nie ma ze sobą smartfona, posługuje się papierową mapą, podążając naturalnymi trasami migracyjnymi wilków. Nie zatrzymywał się we wioskach czy miastach.
Michał podążający wilczymi szlakami migracyjnymi – bohater projektu „Nie Taki Straszny Wilk” dotarł do Republiki Ściborskiej. Przeszedł ponad 600 kilometrów w 15 dni omijając siedliska ludzkie, bez telefonu orientując się przy pomocy mapy i kompasu.
- Z wyprawą jest związanych kilka sensacyjnych informacji, które czynią tą wyprawę absolutnie rewelacyjną, a wręcz niewiarygodną… Ale dowiedzą się o tym uczestnicy Bieguna Zimna – informuje na swojej stronie Republika Ściborska na Mazurach.
To 660 było kilometrów pieszej wędrówki, przygotowanej w taki sposób, by omijać ludzkie siedziby. Wilczy Szlak wytyczony został na podstawie przebiegu korytarzy ekologicznych. Wyprawa rozpoczęła się w Owińskach, przy głazie wyznaczającym 17. południk a zakończyła na Biegunie Zimna w Republice Ściborskiej.
- Wszedłem do lasu z otwartością i chęcią doświadczania. Oprócz mapy nie miałem planu. Obserwuję, co się dzieje, reaguję na bieżąco – relacjonował w portali Interia podróżnik. - Starałem się iść mało popularnymi ścieżkami, które, szczególnie zimą czy po zmroku, są mało uczęszczane.
Jednym z trudniejszych punktów wyprawy była przeprawa tratwą przez Wisłę na wysokości Torunia.
Michał ma przy sobie tylko sprzęt do zimowego biwakowania i chodzenia po lesie, papierowe mapy w skali 1:50000, kompas, zegarek oraz lokalizator GPS dla psów, monitorujący jego lokalizację. Co więcej, to podróż bez zapasów jedzenia i wody. Awaryjnie Michał miał ze sobą suchy prowiant w postaci 15 specjalnych opracowanych kromek oraz filtr do uzdatniania wody.
Podróżnik codziennie pokonywał ok. trzydzieści kilometrów z plecakiem ważącym dwadzieścia kilogramów. Michał spał w śpiworze i hamaku. Korzystał też z karimaty. - Mam komfort termiczny - uspokaja.
Wędrówka Polaka ma pokazać, czy wilki mogą się swobodnie przemieszczać po naszym kraju.
- Nie każdy może zdobyłby się na taką odwagę - przyznaje Natalia Gilicka z Fundacji Równe Moce, organizatora ekspedycji.
Wyprawa jest też niezwykła do innym względem. Projekt otrzymał nazwę "Nie taki straszny wilk", a Michał szedł trasami wilczych migracji. Natalia Gilicka z Fundacji Równe Moce, która jest odpowiedzialna za to przedsięwzięcie tłumaczy, że celem jest także pokazanie korytarzy migracyjnych drapieżników i tego, czy zwierzęta mogą się po nich swobodnie poruszać.
Więcej informacji: https://www.facebook.com/RowneMoce
Kolejna edycja niesamowitej imprezy na Mazurach. Startuje Biegun Zimna
Serwis mazury24.eu nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy i opinii. Prosimy o zamieszczanie komentarzy dotyczących danej tematyki dyskusji. Wpisy niezwiązane z tematem, wulgarne, obraźliwe, naruszające prawo będą usuwane.
Artykuł nie ma jeszcze komentarzy, bądź pierwszy!